Back to school - czyli moje sposoby na szkołę

   Rok szkolny zbliża się coraz większymi krokami, a na blogach, jak co roku, zaczynają pojawiać się wpisy o sposobach na "przetrwanie" szkoły. Nigdy takiego postu do dodawałam, jednak w tym roku stwierdziłam, że podzielę się z wami moimi sposobami na naukę. Wiadomo część z nich jest popularna i tak oczywista, że zamieszczanie ich może i  jest zbędne i nikogo nie zaskoczy, ale mam też parę swoich własnych trików, które mam nadzieję okażą się wam pomocne. :)



1. MNÓSTWO KOLORÓW

   To zasada numer jeden, przynajmniej dla większości osób. Szczerze podziwiam osoby, które potrafią się uczyć z jednokolorowych notatek, gdzie wszystko napisane jest jednym długopisem. No dobrze może czasem zmienią odcień niebieskiego bo... akurat owy długopis się wypisał.

   Nie od dzisiaj wiadomo, że kolory pomagają w nauce, zwłaszcza jeśli jesteśmy wzrokowcami. Dodatkowo nauka z kolorowych notatek jest o wiele bardziej przyjemna. :)


2. SAM RÓB NOTATKI

   Nie mówię, że nie biorę notatek od innych osób. Jeśli widzę, że ktoś zrobił sobie ciekawe notatki to z chęcią je kseruję. Oczywiście potem wszystko koloruję, podkreślam, zakreślam itp.

  Robienie notatek to dodatkowy czas poświęcony na naukę przy czym nie musimy ślęczeć nad książką i wkuwać na siłę.
  Osobiście wystarczy mi, że zrobię notatki, potem dodam do nich kolory, a przed lekcją przeczytam z dwa razy i spokojnie dostaję ocenę jaka mnie zadowala.

   Robienie notatek samemu ma jednak najważniejszą cechę - ROBIMY JE PO SWOJEMU - czyli tak jak my lubimy się uczyć. Wolimy mieć notatki w zeszycie, robimy je w zeszycie, wolimy małe kartki, a może duże, małą czcionkę, a może zajmującą trzy kratki, od początku strony, a może od połowy, jak tylko chcemy, jak łatwiej jest nam się potem nauczyć.

   Pamiętajmy również by notatki były przejrzyste, żeby doczytanie się nie stanowiło dla nas problemu. Warto poświecić chwilę dłużej i przyłożyć się do starannego pisma, niż potem męczyć się ze zrozumieniem sensu tego co mamy napisane. Dodatkowo wolniejsze pisanie to możliwość by szybciej przyswoić materiał.


3. NIE UCZ SIĘ Z DNIA NA DZIEŃ

   Tak, tak, ja wiem, że to jest trudne, dla mnie czasami też, ale odnosząc się do powyższego podpunktu zastosujmy pewien trik. Nikt nie każe nam uczyć się, czy nawet wkuwać materiału na tydzień przed, bo to oczywiste, że i tak nie będziemy pamiętać tego na sprawdzian.
   Wystarczy, że dwa dni przed przystąpisz do nauki. Dzień pierwszy to właśnie czas poświęcony na dobrze wykonane notatki. Dzień drugi to czas na ich czytanie. Nie trzeba siedzieć i czytać ich cały czas w kółko. Wystarczy, że raz na godzinę, czy między odrabianiem innych lekcji, zajęciami dodatkowymi czy chociażby obiadem i ulubionym serialem przeczytamy to co zapisaliśmy wcześniejszego dnia. Prawda, że brzmi to banalnie?

   O i taki mały szczegół, uważajmy na lekcjach, róbmy na nich notatki. To na prawdę pomocne. Oczywiście, żeby nie było, że ja wam tutaj o tym mówię, a pewnie sama się do tego nie stosuję. Otóż kiedy jakieś lekcje lubię to na nich uważam, ale nie proście mnie bym uważała na niemieckim czy fizyce bo jest to niemożliwe. Jednak jak już mi się to zdarzy to na prawdę, ale to na prawdę, z ręką na sercu mogę wam przysiąc, że więcej rozumiem. :)

4. ZESZYT? A PO CO KOMU ZESZYT!

   Zeszyty niektórych osób to prawdziwe skarby, staranne, dopieszczone, a mój cóż... niestety do takich nie należy, ale nie nie, nie jestem leniem, ja po prostu ich nie potrzebuję. W zeszycie najczęściej piszę albo ołówkiem, albo tak szybko, że doczytanie się jest bardzo ciężkie i niby jak ja miałabym się z tego uczyć? Zeszyt to w moim przypadku miejsce do zapisywania notatek z lekcji i nic więcej. Nawet do niego nie zaglądam, ponieważ MAM DOBRE NOTATKI i ...

5. MNÓSTWO DODATKOWYCH "DOMOWYCH" ZESZYTÓW

   Tak, tak, dokładnie. Szkolne zeszyty są dla mnie rzeczą zbędna, na prawdę mogłabym mieć jeden zeszyt do wszystkich przedmiotów, ale domowe zeszyty to co innego. Dokładnie prowadzę taki zeszyty do matematyki i mojej nieszczęsnej fizyki.

   Kiedyś potrafiłam spędzić godziny na rozwiązywaniu zadań z matematyki, a i tak potem nie pamiętałam jak zrobić połowę z nich i po co to komu? Przecież to na pewno nie motywuje do tego by następnym razem z chęcią przesiąść do książek. Dlatego mój sposób jest  może śmieszny,  może dla niektórych z was bezsensowny, albo jest stratą czasu, ale mi on bardzo odpowiada. Poświęcam na naukę matematyki o połowę mniej czasu, a moje wyniki są wyższe. Nie przedłużając...

   Posiadam zeszyty, w których zapisuję treść każdego zadania ze zbioru ćwiczeń i po jednym czy kilku przykładach rozwiązań i już! Potem mogę wrócić do konkretnego zadania zaraz przed lekcją nie martwiąc się tym, że nie zdążę znaleźć polecenia w książce i rozwiązania w zeszycie, bo wszystko mam na wyciągniecie ręki. I tak jak w przypadku notatek, dzień przed sprawdzianem czytam wszystkie zadania i już. :)


6. NIE ZAPOMINAJMY O STARYCH, NIEZASTĄPIONYCH SEGREGATORACH

    Jestem nałogowcem jeśli chodzi o notatki. Nie lubię notatek w zeszytach, wszystko robię na oddzielnych kartkach, więc gdzieś to muszę potem trzymać. Polecam posiadać chociaż jeden segregator, chociażby na dodatkowe materiały dawane przez nauczycieli. Zaufajcie mi o wiele łatwiej jest je potem znaleźć niż w teczce czy szufladzie.

7. MOC SAMOPRZYLEPNYCH KARTECZEK

   Jestem również nałogowcem w kupowaniu samoprzylepnych karteczek. Uważam je za coś świetnego. Możemy nimi zaznaczyć w zeszycie czy książce to co nas obecnie interesuje i potem z łatwością to znaleźć nie musząc sprawdzać w spisie treści strony. Z resztą chyba każdy wie do czego one służą. :)

   Dodatkowo takie karteczki często można u mnie znaleźć na ścianach. Tak, na ścianach! Kiedy potrzebuję coś pamiętać przypinam karteczkę na ścianę w miejscu gdzie często przechodzę i o kłopocie. :)


8. NIE BÓJ SIĘ KSIĄŻEK

   Nigdy nie korzystałam z dodatkowych książek, zawsze to co miałam w szkole mi wystarczało, do czasu aż zorientowałam się, że to nie zadowala nauczycieli i nie odkryłam ciekawych repetytoriów. Ktoś powie, że nie ma czasu na zagłębianie się w dodatkowe książki, przecież jest wystarczająco dużo materiału w szkolnych, ale spróbujcie przeczytać coś innego, wystarczy przeczytać, a już coś zapamiętacie, może się okazać, że nie będzie tam wiele więcej niż w szkolnych materiałach, ale będzie to opisane o wiele ciekawiej i zrozumialej.

9. INTERNET WBREW POZOROM NIE JEST TAKI ZŁY

   Internet jest moim sprzymierzeńcem kiedy uczę się na sprawdzian z lektury. No dobrze, nawet jeśli ją przeczytam to nigdy nie pamiętam szczegółów, no bo po co mi pamiętać rozmiar rękawiczek czy imię psa, a jednak czasem jest to istotne. Dlatego po przeczytaniu (lub próbach przeczytania) lektury rozwiązuję w internecie testy i potem je drukuję (oczywiście lądują one później w segregatorze), dodatkowo szukam informacji o najważniejszych wątkach, ciekawostkach, czymś co mnie zainteresuję, co zrozumiem, a nie będzie nudne. 

10. BAW SIĘ

   Nauka nie może być nudna (chociaż niestety często taka bywa), kiedy nie mam na nią ochoty, a wiem, że muszę się czegoś nauczyć, ozdabiam notatki. Nie mówię tutaj o rysowaniu szlaczków jak w podstawówce, ale o obrazkach pomocniczych. Kiedy mamy np. tekst o biedronkach (nie zagłębiajmy się w trudne tematy) rysuję wokół niego biedronki, pojawia się temat związany z kwiatami - rysuję kwiaty. Może i brzmi głupio, ale to świetny sposób na odprężenie się i wyluzowanie podczas nauki, a jednocześnie na zapamiętanie chociażby odrobiny materiału. 

11. MIEJSCE NA NAUKĘ TO NIE TYLKO BIURKO I KRZESŁO

   Jakiś czas temu postanowiłam przyczepić na ścianie tapety kredowe. Nie dość, że jest to kolejna forma notatek, kolejny sposób na chwilę oderwania się od standardowej nauki to świetnie sprawuje się kiedy muszę coś zapamiętać na dłużej np. wzór z matematyki, który przewija się przez cały rok. :)



Mam nadzieję, że wytrwaliście do końca, a notka was nie znudziła i była choć w maleńkim stopniu pomocna. :) 


A jakie są wasze sposoby na naukę? Z chęcią poczytam o paru sprawdzonych trikach, dlatego koniecznie piszcie o nich w komentarzach :) 






Share this:

CONVERSATION

9 komentarze:

  1. świetne sposoby, też zawsze wolałam robić sobie notatki na osobnych kartkach, nawet na studiach ;) podczas pisania potrafię nauczyć się więcej, niż podczas zwykłego czytania podręcznika. no i obowiązkowo rysunki pomocnicze ;) genialny sposób z tapetami kredowymi! nie wiedziałam, że coś takiego istnieje :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja od liceum już nie kupuję zeszytów - mam segregator, przegródki, wkłady i wszystko w jednym miejscu :) Wyjątkiem był polski, na nim musiałam mieć zeszyt.
    Nie wiem, czy takiej kredowej tapety nie sprawię sobie w pokoju ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. pamiętam jak jeszcze do niedawna sama stosowałam podobne sposoby :) teraz przede mną kolejne studia i perspektywa robienia notatek z wykładów przyprawia mnie o zawrót głowy :) dlatego zazwyczaj kończy się na tym, że pożyczam je od innych osób

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie opisałaś to w jaki sposób się uczysz. A ściana z tablicą - genialna! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale super sprawa, aż zaczęłam wspominać swoje szkolne czasy :) powodzenia w nowym roku szkolnym!
    zapraszamy w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobre rady, szczególnie nie ucz sie z dnia na dzień :)
    Klikniesz w linki w nowym poście będę wdzięczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ja uwielbiam uczyć się z kolorowych notatek :D


    twosistersbloog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Haha ;) Na szczęście mam już to za sobą, studiuję zaocznie i faktycznie mam jeden zaszyt do wszystkiego :D Co do Twoich sposobów na szkołę, całkiem fajne. :) Grunt to,to że dobrze się uczy z tego co się zrobilo. Ja na przykład ZAWSZE przed sprawdzianem, na który było multum nauki robiłam ściągi, mogłam zrobić ich nawet 5, bo tyle materiału ( nie robiłam ściąg z matmy ) zawsze miałam je przy sobie NIE ZAWSZE korzystałam, ale uczyłam się podczas robienia ściągi. :) Dzięki temu nie miałam problemów z zaliczaniem spr i kartkówek na 4 lub 5 :)

    OdpowiedzUsuń