28 lutego 2017

Spróbowałam i założyłam instagrama lifeanddelight!

Nawiązując do poprzedniego wpisu, o próbowaniu nowych rzeczy (tutaj), postanowiłam się przełamać i w końcu założyć konto na instagramie pod kątem typowo blogowym. 
Oczywiście konto na instagramie posiadam ale nigdy nie chciałam łączyć blogowania z tą sferą bardziej prywatną (chociaż czy można teraz zachować prywatność?), starałam się czasem przemycić coś z bloga, jednak ostatecznie uznałam, że nie na tym mi zależy. 
Decyzja o założeniu "blogowego" instagrama padła szybko i mam nadzieję, że dzięki temu będę bardziej zmobilizowana by dodawać nowe wpisy a pomysłów na nie mam na prawdę dużo!

Tak więc jeśli chcecie pomóc mi w tworzeniu tego bloga (bo bez Was się to nie uda), zapraszam Was na mojego intagrama. 




PS. Bądźcie wyrozumiali. Nie jestem fotografem i szczerze nie potrafię robić ładnych zdjęć a mój aparat pozostawia wiele do życzenia. Jednak postaram się by wszystko wyglądało w miarę znośnie i choć trochę przyjemnie dla oka. Nie zależy mi na pięknym, typowo instagramowym koncie. Chce stworzyć miejsce "prawdziwe", które będzie informowało Was o nowych wpisach, gdzie będę mogła poruszać pewne tematy i po prostu wymieniać z Wami opinie o rzeczach, które nie pojawią się na blogu.:) 



16 lutego 2017

Czy próbowanie nowych rzeczy ma sens?

 Sesja, sesja i po sesji. Niestety ja jeszcze nie mogę tego powiedzieć. Jestem dopiero w połowie egzaminów, ale mam nadzieję, że szybko uda mi się wszystko pozaliczać.

 Nauka zajmuje mi praktycznie całe dnie, ale wiadomo chwile przerwy są bardzo wskazane. W czasie jednej z nich postanowiłam przeszukać internet z nadzieją, że znajdę coś ciekawego, co może zainspiruje mnie do napisania kolejnej notki, która nie pochłonie ogromu mojego teraz jakże cennego czasu a będzie wnosiła coś w miarę sensownego i stanie się jednym z tych bardziej interesujących wpisów na blogu i może zachęci was do zmian.

 I tak właśnie przeglądając różne strony natrafiłam na filmik o cupsell.pl. Ciekawej, w moim uznaniu stronie, na której możemy wykonywać własne koszulki. Po dokładniejsze informacje zapraszam was na stronę sklepu. Na pewno też opowiem o tej stronę więcej, jak tylko zdołam bardziej zagłębić się w ten temat.


Ale przechodząc do rzeczy. O czym w ogóle chce wam dzisiaj powiedzieć? 

Otóż – o próbowaniu. 

Dokładnie o próbowaniu. 

Zapytacie próbowaniu czego? 

Odpowiedź jest prosta – wszystkiego.


Chcę wam na własnych przykładach pokazać, że nie warto w życiu stać w miejscu, że nawet jeśli czegoś spróbujemy a nie do końca się to uda i tak jest to nasz mały sukces bo SPRÓBOWALIŚMY.  



 Chyba najważniejszą ”rzeczą” jakiej w życiu spróbowałam było założenie bloga i nie żałuję! Żałowałabym gdybym tego nie zrobiła. Nie wyobrażam sobie by nie posiadać tego małego miejsca jakim jest właśnie mój blog. Chociaż nie jest nie wiadomo jak popularny, nie zdobywam milionów obserwacji, dziesiątek komentarzy, nie należy do blogów do których na pewno powrócisz bo zainteresują cię pod każdym względem, to jest to mój kawałek świata. Kawałek świata, który pomógł mi otworzyć się na ludzi, zrozumieć, że to co chce powiedzieć może kogoś zainteresować i w sumie to dzięki niemu nie boję się próbować.

 A próbowałam w życiu wielu rzeczy. 

 Gra na gitarze? Cóż nie wyszło, ale kilka piosenek do ogniska zagrać umiem, a kiedy gram to zawsze słyszę od dzieci, jakie to piękne, a podobno dzieci zawsze mówią prawdę. 

 Taniec nowoczesny? Dobrze wyglądał tylko w mojej głowie. 

 Rysunek? Tylko dla siebie, raczej nie pokazuje swoich prac. 

 Karate, pływanie, śpiew...

 Byłam nawet na lekcji gry na perkusji, ale na tej jednej lekcji się skończyło. Nie zapomnijmy o szermierce! 


 Oczywiście ucząc się nowych rzeczy brałam udział w konkursach. Plastycznych, muzycznych, sportowych – bez większego powodzenia, ale coś tam zdobyć mi się udało i szczerze nie wyobrażam sobie by nie mieć w życiu jakichkolwiek osiągnięć nawet jeśli miałby to być dyplom za wyróżnienie czy medal za drugie miejsce, w zawodach w których brały udział dwie drużyny. ;) 

 Jakiś czas temu udało mi się osiągnąć mały sukces, który nie udałby się gdybym nie założyła bloga! Znalazłam konkurs lorealcastinggirls. Wzięłam udział i … wygrałam! Co więcej zostałam doceniona przez blogerkę, która była jedną z moich inspiracji do założenia bloga. Czy nie jest to miłe? Długo zastanawiałam się czy spróbować, bo przecież nie mam szans, na pewno będą świetne zgłoszenia, czemu mieliby wybrać mnie a tu proszę, jednak się udało.


Jestem konsultantką Oriflame?

 Cóż… chciałabym. Rok temu miałam okazję by spróbować bycia „konsultantką” i nie wyszło, po prostu nie wyszło, ale spróbowałam! Czy żałuję? Oczywiście, że nie. Widocznie sprzedaż kosmetyków nie jest mi pisana, jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Odkryłam kosmetyki, które moja skóra w pełni akceptuje i mogłam pożegnać się z tymi aptecznymi, nieatrakcyjnymi pod żadnym, dla mnie, względem.

 Tymi przykładami chce wam pokazać, że nawet jeśli nie jesteśmy w czymś najlepsi to warto próbować. Uczyć się, zdobywać nową wiedzę i wyciągać wnioski z tego co poszło nie tak.


 Mimo wszystko cały czas próbuję nowych rzeczy, a jest ich naprawdę dużo. Mam już swoje lata i dużo rzeczy udaje mi się załatwić potajemnie, jeśli nie wyjdzie to i tak nikt się o tym nie dowie. Tylko ciii... nikomu nie mówcie. Moi znajomi i tak tutaj nie wchodzą więc niech to będzie taki mały sekret, który pozostanie na tym blogu. ;)

 Niedługo wybieram się na kurs stylizacji paznokci, może skończę robiąc paznokcie dla siebie, a może coś z tego wyniknie, kto to wie. Jako nastolatka marzyłam o własnym salonie kosmetycznym, może będzie to taki mały krok w stronę realizacji tych marzeń?

Rzeczy których próbuję w tym miesiącu.

 Założyłam sklep na cupsell (oczywiście zachęcam Was do zerknięcia) i podjęłam współpracę z Rabble i to dzięki tej współpracy ten post pojawił się teraz a nie później. 

Przynajmniej miałam okazję do oderwania się od notatek.

 Uwierzcie mi anatomia jest bardzo ciekawa, ale ilość materiału do zapamiętania jest nie do zliczenia. No ale cóż, zachciało mi się studiować dietetykę, co z resztą też jest jednym z moim marzeń, które powstało właśnie na zasadzie prób i błędów i by więcej owych błędów nie popełniać zdecydowałam się na takie studia.

 Powoli kończąc mój dzisiejszy wywód, który mam nadzieję był dla was chociaż trochę zrozumiały, chce wam po prostu powiedzieć, żebyście nie bali się próbować w życiu nowych rzeczy, nawet jeśli uważacie, że będą one niepowodzeniem. Nigdy nie macie 100% pewności, że tak się stanie.

 Wiele osób z mojego otoczenia jest negatywnie nastawiona na moje marzenia, plany na przyszłość, uważają, że nie patrzę na wszystko realnie, że wydaje mi się, że wszystko przyjdzie mi z łatwością. Otóż nie. Ja wiem, że osiągniecie tego co sobie zaplanowałam będzie ciężkie, ale będę robić wszystko by osiągnąć ten swój mały ”sukces”. A jeśli się nie uda to trudno. Mam wiele innych pomysłów. J



 Temat jaki miałam stworzyć przy współpracy z Rabble brzmi "Od dziś – już nic nie muszę"   ( udało mi się? cóż, spróbowałam. ;) )

 Wiadomo, nie namawiam was do rzucenia pracy, studiów, bo z czegoś trzeba żyć, ale jeśli chcecie spróbować w życiu czegoś nowego to nie szukajcie wymówek, znajdźcie powody do tego by to zrobić, by znaleźć na to czas i chęci a na pewno nie pożałujecie.

 Oczywiście nie rozpędzajmy się samym początku, wszystko planujmy etapami, efekty też będą lepsze. Kiedyś wybrałam się na fitness na trampolinach. Fantastyczna sprawa, ale uwaga maraton trwający 3 h jak na pierwszy raz to była przesada! :) 


 Oczywiście zachęcam was do podzielenia się swoimi historiami i opinią co uważacie o takiej formie postów, kocham blogowanie, niestety nie bardzo mam możliwość by prowadzić bloga powiedzmy modowego i chciałabym spróbować popchnąć go w trochę innym kierunku. :) 




6 lutego 2017

Co zrobić kiedy pusto w szafie i w portfelu?


  Szafa pęka w szwach a my i tak nie mamy się w co ubrać. Któż tego nie zna. Jest to zapewne odwieczny problem każdej kobiety. Póki możemy sobie pozwolić na kolejne zakupu, problem powiedzmy nie istnieje, gorzej gdy nasz portfel nam na to nie pozwala.

  W dzisiejszym poście chciałam wam pokazać mój patent na odświeżenie szafy, a jest nim zapewne dobrze znana większości z was strona vinted.pl.

  Styl zmienia mi się, można powiedzieć, wraz z nadchodzącym sezonem. To co jednego roku było ulubionym elementem mojej garderoby, teraz leży w szafie. Dlatego wystawiam dużo ubrań na tej stronie. Dodatkowo korzystam z jej ”uroków” i sama nabywam różnymi sposobami nowe ubrania.

Jak zrobić by było tanio?

Po pierwsze – WYMIENIAJ

  Na vinted istnieje opcja wymiany. Dla osób, które chcą poświecić chwilę na przeszukanie strony (mi ostatnio zajęło to 2 dni) i znalezienie wszystkich interesujących ofert może to być ciekawą opcją na nabycie nowych ubrań i pozbycie się tych starych.

  Oczywiście trzeba się liczyć z tym, że nic z naszych rzeczy nie zainteresuje osoby, z którą chcielibyśmy dokonać wymiany.

  Wśród kilkunastu, jak nie więcej, propozycji wymiany, dostałam ostatnio 5 pozytywnych odpowiedzi.

  Jedyny koszt jaki ponosimy to koszty wysyłki, które z reguły nie przekraczają 10 zł. 



Po drugie – WYSZUKUJ UBRANIA DO 10-20 ZŁ

  Nabyłam już takim sposobem kilka naprawdę fajnych rzeczy i to często nowych z metkami.
Dużo osób chce się po prostu pozbyć tego co zalega w szafie i wystawia ubrania za śmiesznie niskie ceny.

Po trzecie – TARGUJ SIĘ

  To, że jakaś bluzka jest wystawiona za daną cenę nie znaczy, że musisz za nią tyle zapłacić. Spróbuj się targować. Zapytaj czy nie można wliczyć ceny wysyłki w przedstawione koszty, a może uda Ci się ją kupić nawet za połowę ceny.

  Sama miałam sytuacje, że ktoś zainteresowany moja rzeczą, mówił, że da za nią tyle ale nie więcej i często przystawałam na taką propozycję, w szczególności kiedy miałam wystawione coś już długi czas.  Po prostu chciałam się tego pozbyć i wiele osób ma tak samo! W końcu z jakiegoś powodu te rzeczy wystawiają.



Po czwarte -  DODAWAJ DO ULUBIONYCH I RYZYKUJ

  Kiedy coś nam się spodoba warto dodać to do ulubionych a nie kupować od razu. Oczywiście istnieje ryzyko, że ktoś kupi tę rzecz przed nami, jednak może się zdarzyć tak, że sprzedający zejdzie z ceny i to znacząco. Często dodawałam do ulubionych rzeczy po ok.60 zł a ostatecznie kupowałam za 3 razy mniejszą cenę.

  Sama jestem przykładem, że początkową cenę daję większą by potem móc zejść na niższą, jeśli wzbudzi ona zainteresowanie.

 Jak nie dać się oszukać? 

Osobiście nie miałam takiej sytuacji, co nie znaczy, że nie może mieć ona miejsca. 

Zawsze sprawdzaj komentarze na profilu danej osoby. Jeśli któryś wzbudził twój niepokój śmiało pisz do tej osoby, żeby wytłumaczyła Ci dlaczego wystawiła komentarz taki a nie inny. Dodatkowo proś o przesłanie potwierdzenia nadania paczki. Umawiaj się z osobą, z którą wymieniasz rzeczy na konkretny dzień wysyłki. 

 Oczywiście kupując na takiej stronie ponosimy ryzyko, że dana rzecz jest niezgodna z opisem, wymiary są nie takie jak podane, stan jest gorszy, kolor nie ten, nie wyglądamy w tym dobrze itp. Miałam kilka takich sytuacji, jednak w większości udało mi się sprzedać lub wymienić to co kupiłam a sytuacje kiedy zakupy uważałam za udane zdecydowanie przeważały.



Jakie są wasze sposoby na tanie zakupu?


Wyprzedaże, secondhandy? Czy może nie przejmujecie się i kupujecie wszystko w standardowych cenach?

Korzystacie z tej stronki czy może macie inną, sprawdzoną, godną polecenia? :) 


Oczywiście zapraszam was na mój profil na vinted.